Granica, która dzieli rodziny

przez | 2023-08-02

W Polsce oczywisty jest fakt, jak wielki wpływ na życie ludzi pozostałych na dawnych Kresach Wschodnich, miało wymuszone przez mocarstwa przesunięcie Polski na Zachód, odejście jej z tych terenów. Większości mieszkańców Polski niknie natomiast z oczu fakt kolejnego trzęsienia ziemi w życiu tutejszych ludzi jakim był rozkład Związku Radzieckiego i przekształcenie się niegdysiejszych republik związkowych w suwerenne państwa. Wyrosły nowe granice.

Większości ludzi nad Wisłą Wileńszczyzna kojarzy się wyłącznie z obecnym terytorium Republiki Litewskiej, ewentualnie z nieco przekraczającym je terenem województwa wileńskiego II Rzeczpospolitej. Tymczasem wielowiekowa polityczna, ekonomiczna i kulturalna rola Wilna kreśliła zasięg jego oddziaływania daleko na południe i wschód od współczesnej granicy litewsko-białoruskiej. I widać to między innymi przez liczebność Polaków w Grodnie, Wołkowysku czy Lidzie, nie wspominając o pobliskim, patrzącym niemal przez granicę na Soleczniki Woronowie. W gruncie rzeczy zasięg tego oddziaływania widoczny jest poprzez zwarty, szczególnie po stronie litewskiej, pas zaludnienia Polaków ciągnący się od Grodna aż po Dyneburg na Łotwie. Choć Wilno pozostawało ważne także dla ludzi innych narodowości czy religii. Ta historyczną całość została rozsieczona drutem kolczastym niemal na pół. Było to widoczne bardzo wyraźnie w statystykach narodowościowych II Rzeczpospolitej.

Jednak, by nie być oskarżonym o stronniczość można przytoczyć wyników spisów ludności przeprowadzonych przez niemieckie władze okupacyjne 9 marca 1916 r. w sformowanym przez nich na Wileńszczyźnie okręgu. Polacy 58 proc. mieszkańców, Litwini 18,5 proc., Żydzi 14,7 proc., Białorusini 6,4 proc. i Rosjanie 1,2 proc. W samym Wilnie mieszkało: 50,2 proc. Polaków, 43,5 proc. Żydów, 2,6 Litwinów, 1,5 proc. Rosjan.

Po 1944 roku czyli powtórnym zajęciu obszaru historycznej Wileńszczyzny przez Armię Czerwoną z możliwości przesiedlenia w nowe granice Polski skorzystało około połowy ludności narodowości polskiej na obszarze Białoruskiej i Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Mimo tak znacznego ubytku i problematyczności deklarowania polskości w ZSRR liczne społeczności Polaków przetrwały cały okres komunizmu i trwają po obu stronach granicy, co ukazują statystyki spisów ludności Białorusi i Litwy z podziałem na rejony odpowiednio z 2009 i 2011 r. Widać z nich wyraźnie, że najbardziej polskie rejony werenowski i solecznicki leżą dokładnie naprzeciwko siebie po dwóch stronach granicy – białoruskiej i litewskiej.

Granica, która na papierze powstała w latach 1944-1945, realności nabrała w latach 1990-1991, w 2022 r. stała się nowym murem berlińskim w tragiczny sposób dzielącym nie wielkie mianowniki, ale po prostu rodziny.

Nigdzie nie było to dla mnie tak widoczne jak w Narwiliszkach, gdzie płot graniczy biegnie po obrzeżu cmentarza, oddzielając go i sam kościół od części historycznych parafian. Płot rozgraniczający przestrzeń, płot rozgraniczający czas… bo stanowiący, iż pokolenia młode, nie mogą bez przeszkód odwiedzić pokoleń przeszłych, swoich spoczywających przodków. Szczególnie teraz, w warunkach nowej “zimnej wojny”, której ta granica stała się frontem.

O ile ludzie w Solecznikach podobni są chyba jeszcze do tych z Woronowa, a ci z Ejszyszek chyba jeszcze łatwo znajdą zrozumienie wśród tych w Raduniu, to różnice uwarunkowań, czym dalej od granicy tym chyba coraz bardziej dojmująco oddalają od siebie ludzi. Czy może się mylę, a mieszkańcy Wilna i Lidy mogą jeszcze być dla siebie swoimi.

Karol Kaźmierczak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *