Jako koneser brutalizmu nie mogłem przejechać obojętnie wobec tej perełki małej architekury stojącej w Dojlidach w rejonie solecznickim… to nie wystarczające wyjaśnienie, bo Dojlid na Wileńszczyźnie jak psów, nawet w ramach samego rejonu solecznickiego, trzeba zatem dodać, że to Dojlidy koło Butrymańc, nie koło Paszków.
Wspaniały ten przystanek, dzieło radzieckiej inżynierii, stoi krzepko i niezachwianie, by w swoich betonowych ramionach dać każdemu obywatelowi ochronę przed deszczem, wiatrem, słonecznym skwarem (jakaż przewaga nad tandetnymi wiatami z pleksi rozpowszechnionymi w Polsce!), a podejrzewam, że i przed pociskiem rozpryskowym. W napiętych wojennych czasach to chyba niestety nie do końca teoretyczna zaleta.
Jest to przystanek ostatniej szansy o tyle, że Dojlidy to wieś. Mieszka tu 200. Jeden mały sklep. Szkoły już nie ma. Do najbliższych trzeba dojechać po 10 kilometrów – można w dwie strony, albo do Ejszyszek, albo Butrymańc. Pracy brak tu i tu. Do stolicy rejonu – Solecznik 25 kilometrów drogi. Do Wilna 65. Ludzie przyparci plecami do muru. Dosłownie. Kilometr za wsią granica Białorusi czyli nowy mur berliński naszej epoki.
KaZ